2024 rok Panowie z grupy Korn z pewnością będą mogli zaliczyć do udanych. Grupa zagrała w ostatnich miesiącach trasę koncertową, która przyciągnęła tłumy, świętowała trzydzieści lat od premiery swojego przełomowego debiutu - także na wyjątkowym koncercie z udziałem gości w Stanach Zjednoczonych. Wszystko to miało miejsce w tle co i rusz pojawiających się kolejnych wieści na temat nowej muzyki.
Z mediami na ten temat rozmawia głównie Brian Welch. "Head" w lipcu na krótko przed wizytą Korna w Polsce (formacja porwała katowicki Spodek dokładnie 30 lipca) w wywiadzie dla stacji radiowej WSOU 89.5 FM mówił wprost, że zespół intensywnie pracuje nad nową muzyką. Gitarzysta dodawał, że wszyscy mają z tego bardzo dużo frajdy, a powstający materiał zapowiada się jako najcięższy Korna od lat. Muzyk wyjaśniał, że formacja spędza w studiu masę czasu, sporo to ich kosztuje, jednak ze względu na brak wymogów wytwórni wszyscy czują ogromną twórczą swobodę. Nic więc dziwnego, że mając z tyłu głowy te wieści - a do tego pojawiające się wciąż kolejne ogłoszenia koncertów Korna w przyszłym roku, fani i fanki liczyli na to, że nowe dźwięki usłyszą stosunkowo szybko.
Nowa muzyka Korna wcale nie tak prędko?
Welch tym razem pojawił się jako gość w podcaście Everblack, a słowa, które tam padły nie napawają zbyt dużym optymizmem. Gitarzysta zapytany o postępy w pracach odpowiedział, że te wciąż są w toku, a powstałego materiału jest już na tym etapie dość sporo. Dalej robi się jednak mniej ciekawie.
"Head" tłumaczy, że za Kornem 30-letnia muzyczna podróż, a chęć zrobienia czegoś, co będzie godne debiutu zajmuje czas. Muzyk wyjaśnia, że wszyscy są zadowoleni z tego, co już powstało, dodaje jednak, że cały proces na pewno jeszcze trochę potrwa. Uprzedzając pytania o to, kiedy można się spodziewać ewentualnej premiery, Welch mówi: "może przyszłego lata, może przyszłego roku, następnej zimy, nie wiem, ale to nie będzie szybko".