Co to znaczy być skinheadem? Najgorsze okładki świata #19

i

Autor: YouTube

Co to znaczy być skinheadem? Najgorsze okładki świata #19

2022-12-07 16:49

Absolutnie intencjonalnie paskudna okładka Bad Manners pozwoli nam wybrać się do świata brytyjskich skinheadów. Świata, w którym nie ma miejsca dla słabych, obrażalskich, przesadnie wydelikaconych i miękkich. Dlaczego jest właśnie taka i o co chodzi z tą celową brzydotą? Przeczytajcie kolejny odcinek naszego cyklu.

„Skoro mówicie o nas głupki, na pewno nimi jesteśmy” – śpiewała niegdyś grupa Rezystencja, uznawana za klasykę muzyki polskich skinheadów. Subkultura robotniczych miast Wielkiej Brytanii była idealnym przeciwieństwem bogatych i lewicujących hippisów. Twardzi, brutalni, antagonistycznie nastawieni do przeintelektualizowanych elit, które nimi pogardzały. Ludzie z biednych dzielnic, z trudnych domów, z „klasy pracującej”.

W pierwszej fali, czyli w latach 60-tych i 70-tych XX wieku, skinheadzi zasłuchani byli w ska, którą na Wyspy przywieźli imigranci z Jamajki. Oni także przywieźli pierwszą subkulturę – rude boys, z której to właśnie pierwsi skinheadzi wyrosną. Na imprezach reggae i ska będą się wspólnie bawić czarnoskórzy rude boye z łysymi i krótko obciętymi chłopakami w ciężkich butach oraz ich dziewczynami z fryzurą na charakterystyczną „małpkę”.

Stereotyp skinheada-rasisty przyjdzie dopiero później. Warto zaznaczyć, że subkultura ta na początku nie była związana z tym ruchem,. Połączyło ją z nim kilka radykalnych odłamów, w tym takie postaci jak Ian Stuart Donaldson, założyciel zespołu Skrewdriver oraz organizacji Blood and Honour (Krew i Honor), uznawanej między innymi w Niemczech, Kanadzie i Hiszpanii za przestępczą i bardzo niebezpieczną. W Polsce przedstawicielami tego nurtu były między innymi zespoły Legion, Honor oraz Konkwista 88. Najczęściej funkcjonowały pod szyldem sceny RAC (rock against communism). Oprócz krytyki komunizmu, promowali nierzadko nienawiść, rasizm, ksenofobię i przemoc.

Odpowiedzią na rasistowski odłamu był ruch SHARP (skinheads agains racial prejudice – skinheadzi przeciwko prześladowaniom rasowym), który starał się „odzyskać” subkulturę z rąk neonazistów i wrócić do korzeni.

Wbrew pozornej homogeniczności subkultura skinheadów dalej pozostaje wewnętrznie podzielona. W Polsce także obecne są oba nurty: zarówno ten związany z muzyką ska, reagge oraz ulicznym punkiem, który kocha mecze, rozróby i piwo oraz ten drugi, któremu marzy się powrót czarnych mundurów i prześladowań mniejszości rasowych i etnicznych.

- Skinheadem jest się w sercu – mówił w wywiadzie Buster Bloodvessel, lider i wokalista zespołu Bad Manners, którego okładka singla „Eat the Beat” jest bohaterką dzisiejszego odcinka – Po pierwsze musisz kochać swoje martensy, musisz kochać muzykę ska, mieć odpowiednie szczere nastawienie i lubić piłkę nożną. Musisz lubić tańczyć ostrzej niż inni. Oraz najważniejsze: musisz być antyrasistą.

Zespół Bad Manners to klasyka ska, czyli szybszego brata reggae. Wśród jego innych znanych przedstawicieli nie można pominąć The Specials, Madness czy polskich – m.in. Trawnik, Vespa, Ska Petarda oraz Zabili mi żółwia. Zespoły je grające często wychodzą poza ten gatunek, łącząc go albo z reggae albo z punkiem.

Buster Bloodvessel, jak przystało na buńczucznego skinheada, lubi gorszyć i wkurzać. Prowokowanie, które dzisiaj można by nazwać trollowaniem, jest wpisane w „nastawienie”, które ma na myśli w wywiadzie. Dlatego trudno się dziwić, że na okładkach płyt potrafił pokazać gołe pośladki. Wokalista zawsze miał do siebie sporo dystansu, co zresztą widać także w tytułach płyt: „Return of the Ugly”, „Fat Sound”, „Don’t knock the baldhead” czy „Stupidity”. Jego łysa czacha połączona z wielką posturą i roztańczoną muzyką to groteskowa i zabawna mieszanka.

Okładka singla „Eat the Beat” to zabawna gra słowna na temat potrawki z fasolki – taniej i pożywnej, zatem z pewnością popularnej w niejednym robotniczym domu w Wielkiej Brytanii, szczególnie za czasów gospodarczych kryzysów. W niektórych kręgach „eat the bean” ma także dość pejoratywne i erotyczne konotacje. Przerobienie tego na „żryjcie ten beat” wpisuje się we wspomniane wcześniej „nastawienie” lidera ekipy Bad Manners. Jedzenie zresztą jest dość istotnym elementem wizerunku tej postaci, ponieważ jego wielkość na scenie zawsze była wręcz dosłowna. Żeby nie stała się przyczyną zagrożenia życia i zdrowia musiał na początku XXI wieku przejść operację bariatryczną. Udało mu się schudnąć z ponad 190 kg do około 80 kg. Wokalista, obecnie po sześćdziesiątce, występuje dalej. W 2022 roku wraz z zespołem wystąpił we wrocławskim Starym Klasztorze.

Jan Borysewicz w Esce ROCK - o koncercie MTV Unplugged i nie tylko!