W 2016 roku Gene Simmons, założyciel i basista zespołu Kiss, wygłosił osąd twierdząc, że rock jest martwy. Jego słowa wywołały prawdziwą burzę w mediach, a inni artyści i artystki, reprezentujący ten gatunek, albo przyznawali mu rację, albo otwarcie z nim dyskutowali. W ubiegłym roku muzyk udzielił wywiadu dla magazynu "Metal Hammer", w którym stwierdził, że jak najbardziej podtrzymuje swoje słowa. Simmons jest zdania, że to fani muzyki sami zabili rocka, przez pobieranie i udostępnianie muzyki za darmo za pośrednictwem Internetu. Jakie zdanie na ten temat ma Paul Stanley, drugi z założycieli Kiss?
Czy rock jest martwy według Paula Stanleya?
Dziennikarz magazynu "Classic Rock" postanowił zapytać o to muzyka. Stanowisko gitarzysty jest jasne - według niego rock wcale nie umarł, wręcz przeciwnie, ma się dziś dużo lepiej, niż jeszcze kilka lat temu. Jako potwierdzenie swoich słów, muzyk wspomniał o swoim synu, który sam jest członkiem kapeli rockowej, która, według Stanleya, cieszy się bardzo dużą popularnością w Los Angeles i przyciąga tłumy na swoje koncerty. Gitarzysta słusznie zauważył, że gusta i to, co jest aktualne w mainstreamie, zmieniają się w czasie i nie należy tego rozpatrywać przez to, czy dany gatunek "umarł", czy nie.
Muzyka, która jest najbardziej popularna w głównym nurcie, zmienia się wraz z upływem czasem, to przypływy i odpływy. W tej chwili powstaje dużo muzyki rockowej, a wiele z tego może być zbyt przechodnie, aby naprawdę zwrócić uwagę i przenieść się na wyższy poziom, ale co się stanie, to się stanie. A następny duży zespół rockowy nie będzie wielki, ponieważ będzie za bardzo brzmiał, jak zespół z przeszłości, to będzie miało swój własny głos - mówi Paul w wywiadzie.