Zespół Cinemon ponownie dotyka tematyki metafizycznych rozważań nad życiem, tym razem docierając aż do jego kresu. Jakie walki rozgrywają się wewnątrz osoby, której życie przedwcześnie dobiega końca? Inspiracją do powstania ich nowego utworu stała się postać Scotta Weilanda z zespołu Stone Temple Pilots.
Los Scotta dotknął mnie szczególnie. Ze wszystkich moich gwiazd lat 90. to on stoczył się najbardziej — z pozycji idola do ledwie trzymającego się na nogach podrzędnego wokalisty. Z trudem oglądałem jego ostatni koncert i wywiad. Miałem ściśnięte gardło na sam widok Scotta patrzącego tępym wzrokiem w przestrzeń, gdy ledwie odpowiadał na skądinąd idiotyczne pytania dziennikarza. Noc później już nie żył – przedawkował – opowiada Michał Wójcik.
O czym opowiada "The Last Trip"?
The Last Trip opowiada o tym, jak wysoko można się wznieść, a potem nisko i szybko spaść podczas tytułowego tripu narkotykowego. To utwór o walce, którą toczyło wielu, wiedząc, że igrają z losem, jednocześnie do ostatniej dawki mając nadzieję, że ktoś wyciągnie ich z tego dołu, zanim będzie za późno. Podobny scenariusz odnosi się również do postaci „idoli” - osób windowanych na celebryckie piedestały, dostających z pozoru wszystko: pieniądze, samochody, domy, czy wręcz nowe twarze, pod którymi mogą schować swoje prawdziwe „ja”.
Ten utwór nie jest krytyką. To próba zrozumienia i opisania tego, co może dziać się w środku. Potrzeba wyrażenia empatii, ale też znalezienia w tym jakiejś nauki dla siebie. Za każdym razem, gdy śpiewam ten tekst, przypominam sobie o zdzieraniu z siebie tych warstw i szukaniu prawdziwego środka, żeby być ze sobą i z ludźmi naprawdę — dodaje lider Cinemon.
Wyjątkowy klip
The Last Trip ma jeszcze jedno znaczenie, z którego muzycy zdali sobie sprawę znacznie później. Dosłowna ostatnia, życiowa podróż została odzwierciedlona w teledysku, nad którym zespół pracował z reżyserem Kornelem Trombikiem oraz doświadczoną scenografką, Kasią Małek.
Geneza klipu jest zakorzeniona w warstwie muzycznej. Gdy powstał główny riff utworu, od razu wiedziałem, że chcę tam sekcję dętą. To pierwszy raz, kiedy odważyłem się na taki ruch w Cinemonie – moje dotychczasowe skojarzenia z dęciakami były raczej przaśne i folklorystyczne. Poprosiłem o aranż i nagranie trąbki Zbyszka Szwajdycha, współpracującego m.in. z Mrozem, a na puzonie zagrał Filip Zgorzelski. Dodali mocy, o którą ciężko przy samych gitarach. Gdy dęciaki były już na pokładzie, przed oczyma momentalnie zobaczyłem… nowoorleańską paradę towarzyszącą idolowi toczącemu się limuzyną, jak papież, a całość na końcu miała okazać się karawanem i imprezą pogrzebową. Nieco mniej hollywoodzka finalna wersja klipu, to osadzona w konwencji polskich realiów, surrealistyczna impreza pogrzebowa, która swoją oprawą nawiązuje do innego klasyka gatunku — Black Hole Sun Soundgarden.
Ostatnia podróż?
The Last Trip oczywiście nie jest ostatnią podróżą, w którą zabiera nas zespół Cinemon. Wręcz przeciwnie! To kolejny singiel po Supercharged i Flood, zapowiadający nadchodzący album zespołu, który będzie miał swoją premierę w przyszłym roku. Stay tuned!