Nie da się ukryć - będzie się działo w najbliższych miesiącach w zespole Ghost. Grupa już w ubiegłym roku ogłosiła szczegóły swojej najnowszej trasy koncertowej, aż w końcu kilka dni temu oficjalnie potwierdziła, że nadchodzi też nowa muzyka! Już teraz fani i fanki Szwedów mogą słuchać singla Satanized, a ten jako pierwszy zwiastuje nowy krążek formacji. Został on zatytułowany Skeletá i ukaże się już 25 kwietnia. Przy okazji tego albumu na czele Ghost stanął nowy lider, tym razem przyjmując tytuł Papa V Perpetua.
Już od momentu ogłoszenia tournée głośno mówi się o jednym z jego założeń. Zespół podjął decyzję o zakazie korzystania podczas koncertów z telefonów komórkowych. Te oczywiście nie będą uczestnikom i uczestniczkom odbierane - każdy i każda otrzyma za to specjalne etui, wytwarzane przez firmę Yondr. Umieszcza się w nim komórkę, a jego zamknięcie blokuje się na wyznaczonym terenie. Zamek torebki otworzy się dopiero gdy uczestnik czy uczestniczka koncertu znajdzie się na obszarze, gdzie dozwolone jest korzystanie z telefonu.
ZOBACZ TAKŻE: Tobias Forge tłumaczy, skąd zakaz używania telefonów na nowej trasie Ghost
Bruce Dickinson o współczesnych koncertach
Po komentarzach fanów i fanek Ghost, swoją opinię na temat pomysłu wyraził Bruce Dickinson. W rozmowie z magazynem "Metal Hammer" wokalista wyznał, że miał okazję brać udział w jednym z koncertów zespołu w Los Angeles w 2023 roku, zapis którego później wykorzystano w filmie Rite Here Rite Now. Muzyk miał więc okazję na własnej skórze przekonać się, jak działa zamysł w praktyce i jak stwierdził, jest nim zachwycony.
Dickinson wspomina, że dzięki temu, że ludzie nie korzystali z telefonów, to zauważył, że było dużo więcej rozmów, bieżącego komentowania tego, co działo się na scenie. Zdaniem artysty, widownia była naprawdę wyjątkowo skupiona na występie. Bruce dodał, że miał z tego wszystkiego także osobistą korzyć - wspomniał, że nawet, gdy obecni na miejscu go rozpoznali, to zagadywali do niego lub machali, a nie prosili o selfie. Muzyk Iron Maiden już jakiś czas temu dał się poznać jako przeciwnik tej formy upamiętniania spotkania swojego idola czy idolki.
Wszyscy rozmawiali ze sobą jak normalni ludzie! Siedziałem tam, na normalnych miejscach, światła były włączone, a ludzie przechodzili obok i mówili: "Hej, to ten facet z Iron Maiden!". Machali do mnie. Wołali: "Cześć!”, "Super, hej!". Zrobione! Gdyby mieli telefony komórkowe, wspinaliby się, żeby zrobić zdjęcie. Dowodem na to było to, że gdy po koncercie wszyscy odzyskali swoje telefony, za kulisami zrobiło się jak w "Animal House". Wcześniej wszyscy skupili się na koncercie - mówi Bruce w wywiadzie.
Polecany artykuł: