Gdy na całym świecie wybuchła pandemia COVID-19, świat koncertów praktycznie zamarł. Jednym z najczęściej i powszechnie wprowadzanych obostrzeń był zakaz organizacji tego typu imprez, gdzie w jednym miejscu zebrać się może bardzo duża liczba osób. Choć wydawało się, że nawet wtedy, gdy sytuacja zacznie się normować, fani muzyki będą obawiali się brać udział w koncertach, zarówno tych dużych, jak i mniejszych, tak się nie stało, a wszyscy dosłownie masowo ruszyli na wznawiane trasy i nowo ogłaszane pokazy. Ma to miejsce do tej pory, jednak pojawia się tego pewien negatywny skutek.
Jak mówi jedno z najprostszych zasad ekonomii: jest popyt, jest podaż. Obecnie ceny biletów na koncerty, tak naprawdę niezależnie od wielkości miejsca organizacji czy poziomu sławy występującego, osiągają naprawdę kosmiczne progi. Fakt ten sprawia, że już teraz mówi się, że wszystko to jest na dobrej drodze do tego, by w najbliższych latach udział w koncertach stał się jedynie rozrywką dla wybranych - tych najbogatszych.
Bruce Dickinson o zarobkach w branży
Komentarza w sprawie udzielił Bruce Dickinson. Wokalista Iron Maiden, który po solowej trasie niemal natychmiast wyruszył w kolejną u boku Iron Maiden, w rozmowie z magazynem "ATMósferas" przyznał, że sytuacja samych artystów, artystek i zespołów wcale nie wygląda tak różowo, jeśli chodzi o dochody, a te trafiają wszędzie, jednak raczej nie do wykonawców. Bruce powiedział, że istnieje wiele zmiennych, zaznaczył jednak, że zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku grup muzycznych, a na przykład DJ-ów, którzy dostają dużo większe pieniądze za swoje sety. Dickinson odniósł się także do sprzedaży płyt mówiąc, że bardzo źle działa w tym zakresie streaming i uderzył bezpośrednio w platformę Spotify stwierdzając wprost, że ta tak naprawdę "okrada muzyków, nie płacąc im praktycznie nic za muzykę, którą tworzą". Według wokalisty, początkujących muzyków ratuje jedynie ich własna pasja.
Muzyk o cenach biletów na koncerty
Zapytany o fakt bardzo dużych cen za bilety na koncerty Bruce powiedział, że tu wiele zależy od miejsca pokazu, od występującego. Przyznał on, że nie jest fanem stopniowania cen wejściówek w zależności, na przykład od bliskości sceny, i jak mówi uważa, że wszystkie powinny być w jak najbardziej przystępnych cenach. Dickinson powiedział, że doprowadza to do tego, że Ci młodzi, najwięksi fani często są na samym końcu hali czy stadiony, gdyż nie stać ich na te najdroższe bilety pod sceną, gdzie tak naprawdę jest ich miejsce.
Muzyk wyjaśnia, że zdaje sobie sprawę z tego, z czego to wszystko wynika, jednak jest zdania, że obecnie ceny biletów osiągnęły już zbyt duży poziom szaleństwa i zapewnia, że on sam i Iron Maiden dbają o to, by jednak te koszta dla fanów były jak najbardziej rozsądne i dodał, że on sam nie zapłaciłby pewnych sum za niektóre pokazy - jak na przykład za te, które U2 grało w Sphere w Las Vegas.
Cóż, dwie rzeczy. Po pierwsze, zależy to od rodzaju programu i rodzaju publiczności. To znaczy, nie będę wymieniał konkretnych artystów, ponieważ większość artystów, którzy biorą jakieś 1200 dolarów za bilet – jak w Las Vegas, jeśli chcesz iść i zobaczyć występ U2, myślę, że to było 1200 dolarów za miejsce w Sphere. Nie jestem zainteresowany płaceniem 1200 dolarów za obejrzenie U2 w Spehre – po prostu nie. Może sto dolarów - skomentował Bruce w wywiadzie.