Zespół Queen, bardzo szybko po swoim powstaniu w 1970 roku, wzbudził zainteresowanie fanów muzyki. Świetne brzmienie, genialny wokal, wspaniali muzycy, grający na żywo, a do tego wyjątkowy nastrój pokazów, tworzonych na wzór prawdziwych, wielkich widowisk, natychmiast przyciągnęły grono odbiorców. Ci zaś, zachwyceni muzyką formacji, ambitnymi tekstami, zaczęli brać bardzo aktywny udział w występach i śpiewali utwory razem z zespołem. Queen stał się z tego zresztą znany w kolejnych latach, a w sieci, chociażby na oficjalnym kanale zespołu w serwisie YouTube, znaleźć można liczne nagrania, pokazujące tłum śpiewający największe klasyki grupy razem z Freddiem czy Brianem.
Brian May: "Nie lubiliśmy, gdy wszyscy śpiewali razem z nami"
Okazuje się, że w początkowych fazach działalności Queen, członkowie grupy... bardzo tego nie lubili! Brian May poruszył ten temat w wywiadzie dla "Total Guitar", mówiąc, że początkowo cały zespół był bardzo zirytowany tym, że odbiorcy śpiewają razem z nimi. Gitarzysta mówi, że zależało im na tym, by uczestnicy koncertów wsłuchiwali się w teksty piosenek, tym bardziej, że on nie przypominał sobie, by coś takiego działo się na występach innych artystów.
Każdej nocy śpiewali każde słowo, każdej piosenki razem z nami, co było raczej nowością w tamtych czasach. Chodzi mi o to, że gdy chodziłem na koncerty Led Zeppelin, to nie pamiętam, żeby ludzie śpiewali razem z nimi „Communication Breakdown” czy cokolwiek, co grali. Kiedy Zeppelini występowali, fani słuchali. Potrząsali głowami i słuchali. I pomyślałem o naszych koncertach: dlaczego wy, małe człowieczki, śpiewacie, zamiast słuchać? - mówi May w wywiadzie.
Lepiej odpuścić
Kiedy muzycy postanowili przestać walczyć z wiatrakami? Po wykonaniu klasyka We Will Rock You pod koniec lat 70., gdy na koncercie fani ponownie śpiewali z muzykami ten numer, May miał powiedzieć Freddiemu, by ten w sumie zachęcał fanów do takiego zachowania. Gitarzysta uznał, że na dłuższą metę bardzo dobrze działa to na zespół i daje mu energię do grania.
W każdym razie, pewnego wieczoru w Bingley Hall, zeszliśmy ze sceny i wszyscy spojrzeliśmy na siebie ze zdumieniem, ponieważ cały ten śpiew publiczności był niesamowicie ekstremalny. I powiedziałem Freddiemu: „Może zamiast z tym walczyć, powinniśmy ich do tego zachęcać?”. Uznaliśmy, że może powinniśmy wykorzystać ten rodzaj energii, który wytwarza się w tym momencie. Wszyscy zgodziliśmy się, że jest to coś naprawdę interesującego i powinniśmy z tym poeksperymentować - stwierdził Brian May.