W 1973 roku, gdy Malcolm Young miał 20 lat, powstał zespół AC/DC. Grupa zrodziła się z inicjatywy jego oraz jego brata, Angusa Younga, a obaj pełnili w niej funkcje gitarzystów. Muzyk był członkiem grupy aż do 2014 roku, jednak już w 2010 roku wycofał się z koncertowania. Malcolm przez kilka lat kontynuował pisanie muzyki, ostatecznie zdecydował się dobrowolnie odejść z zespołu ze względu na problemy zdrowotne - jego miejsce w AC/DC zajął siostrzeniec, Stevie Young. Gitarzysta zmarł 18 listopada 2017 roku w wyniku demencji, trzy lata później zespół wydał album Power Up, pierwszy od dnia śmierci Malcolma. Płyta została mu zadedykowana, znalazły się na niej utwory, nad którymi Young pracował na długo przed śmiercią.
Problemy zdrowotne Malcolma
Przez lata kariery muzyk zmagał się z licznymi problemami zdrowotnymi - Malcolm opuścił większość trasy "Blow Up Your Video World Tour" ze względu na nadużywanie alkoholu, to wtedy po raz pierwszy zastąpił go Stevie. Gitarzyście udało się wygrać z uzależnieniem i wrócił do składu. W 2010 roku wykryto u niego raka płuc we wczesnym stadium, a leczenie zakończyło się sukcesem, w 2014 roku zaś stan jego zdrowia stał się dużo poważniejszy, a we wrześniu oficjalnie przeszedł na emeryturę, niedługo później rodzina potwierdziła, że zmaga się on z demencją.
Polecany artykuł:
Jak Brian Johnson zareagował na wieść o odejściu Malcolma z AC/DC?
Odejście Malcolma ze składu AC/DC spotkało się z emocjonalną reakcją ze strony fanów, nie mniejszy wpływ miało to wydarzenie na pozostałych członków zespołu. Opisał to w swojej biografii Briana Johnsona, w której opowiedział o swojej reakcji na decyzję gitarzysty. Jak go wspomina?
Kiedy Malcolm opuścił AC/DC w 2014 roku, serce zespołu przestało bić. Do dziś tęsknię za nim bardziej, niż mógłbym to wyrazić słowami. Nigdy niczego nie przegapił: od występu członka zespołu po samopoczucie członka załogi. Nie wiem, jak on to robił. Jego gra na gitarze była mistrzowska. A za tym potężnym dźwiękiem kryła się subtelność, której krytycy muzyczni nigdy nie mogli zrozumieć. Stojąc po jego prawej stronie na scenie, mogłem tylko podziwiać tego człowieka. Ale zachowałem swój podziw raczej dla siebie, ponieważ nie był typem faceta, który lubi przyjmować komplementy - pisze o Malcolmie Brian w swojej biografii.