Steven Adler zaczął grać na perkusji jako uczeń dziewiątej klasy, mniej więcej w tym samym czasie poznał także Saula Hudsona, dziś znanego jako Slash. W 1983 roku wziął on udział w swoim pierwszym przesłuchaniu, a gdy te zakończyło się niepowodzeniem, Steven i Slash założyli własny zespół - Road Crew. Szybko dołączył do nich basista Duff McKagan, formacja jednak rozwiązała się z powodu niepowodzenia. W 1985 roku Adler dołączył do Guns N' Roses, którego członkiem był już Duff. Legendarny dziś skład uzupełnił Slash. Adler był w formacji do 1990 roku i nagrał z nią dwa albumu studyjne - Appetite for Destruction i G N' R Lies. Steven został wyrzucony ze składu, a jako powód podano jego narastające problemy z uzależnieniem od środków odurzających.
Problemy Stevena Adlera oczami jego brata
Perkusista przez lata nie mógł sobie poradzić z uzależnieniem. W 2007 roku sprawa stała się na tyle poważna, że zainterweniować postanowił młodszy o dziesięć lat brat muzyka, Jamie. Mężczyzna opowiedział o tym, jak problemy Stevena wpłynęły na jego własne życie w trzyczęściowym reportażu dla serwisu "Yahoo". W trzecin Jamie opowiedział o bliskiej relacji między nim a Stevenem i fakcie, iż przez długi czas nie dopuszczał do siebie myśli, że ten może mieć problemy. Młodszy Adler zdradził, że już w 1987 roku menedżer Gunsów, Doug Goldstein, poinformował ich rodziców, że Steven jest uzależniony od heroiny, wszyscy jednak wyparli te wieści. Jamie opowiedział także o sytuacji, gdy jako 14-latek był świadkiem zażywania substancji przez brata. Ten miał się tłumaczyć, że to wszystko z powodu presji, jaka nad nim ciąży, zapewniając równocześnie, że nie ma problemu z uzależnieniem.
Steven Adler został porwany! Wszystko to dla jego dobra
Jamie opowiedział o tym, iż w 2007 roku, będąc już naprawdę zdesperowanym, postanowił... porwać swojego starszego brata! Adler wspomina, że plan ten, choć kontrowersyjny, chodził mu po głowie już od dawna, a on sam postrzegał swój pomysł jako jedyny sposób na to, by pomóc perkusiście w walce z uzależnieniem. To właśnie wtedy Steven zachorował na potencjalnie śmiertelną infekcję krwi i musiał przyjmować leki przez równo 30 dni. Jamie uznał, że jest to idealna okazja, by zająć się bratem, musiał jednak najpierw w jakiś sposób przekonać go do pobytu w swoim domu. Jamie wiedział, że ten nie zgodzi się na to z własnej woli - zaangażował więc do swojej misji Slasha. Panowie pojechali razem do Las Vegas i tam, obietnicą podania mu środków, sprawili, że opuścił on melinę, w której przebywał. Doszło do interwencji i przewiezienia Stevena do szpitala, ten jednak nie współpracował. To wtedy Jamie zdecydował się podać mu koktajl z dodatkiem Valium i Xanaxu. Stevena udało się odurzyć, a Jamie dosłownie zamknął go i trzymał przez 30 dni pod czujnym okiem ochrony. Steven wielokrotnie próbował uciec. Cała akcja na nic się nie zdała - tuż po wypuszczeniu perkusista wrócił do nałogu, nie mógł także wybaczyć bratu. Jamie przyznał, że obecnie nie mają kontaktu i nie rozmawiali od 5 lat, choć Steven wybaczył mu sytuację z 2007 roku.
Powiedziałem: "Słuchaj, przepraszam, ale też nie jest mi przykro. Nie wiedziałem, co jeszcze mogę zrobić. Dosłownie myślałem, że umrzesz". On odpowiedział: "Kocham cię, braciszku. Wiem dokładnie, co zrobiłeś, i dziękuję". W swoim najjaśniejszym momencie potwierdził wszystko, to, co chciałem. Dał mi ten kredyt i szacunek, a to wszystko, czego kiedykolwiek chciałem. Więc bez względu na to, co stało się później, wiem, że w głębi duszy on wie, że zrobiłem to, co zrobiłem z miłości. I wiem, że postąpiłem słusznie, ponieważ mój brat wciąż żyje - mówi Jamie w reportażu.