Choć samo zjawisko rzucania na scenę rożnych przedmiotów - np. maskotek, gadżetów czy elementów garderoby, jak bielizna czy t-shirty, nie jest niczym nowym, to od jakiegoś czasu zaczęło ono nabierać niebezpiecznego kształtu. Od co najmniej kilku miesięcy głośno jest o tym, iż fani rzucają w swoje idolki i w swoich idoli przedmiotami, które raczej powinni zachować przy sobie, gdyż są w stanie wyrządzić nimi krzywdę, na przykład telefonami komórkowymi. Boleśnie przekonała się o tym Bebe Rexa, która dostała takim "prezentem" w twarz, co skończyło się koniecznością założenia kilku szwów. Raperka Cardi B za to została obalana przez stojącą przy samej scenie fankę napojem. Gwiazda jednak postanowiła się odpłacić "pięknym za nadobne" i... rzuciła w nią mikrofonem! Ofiarą niebezpiecznej sytuacji była także wokalistka Ava Max. Jakiś czas temu podczas jej występu, na scenę wdarł się agresywny mężczyzna, który, choć już był trzymany przez ochronę, wyrywał się tylko po to, by uderzyć Avę w twarz, co, niestety, w końcu mu się udało.
Corey Taylor o niepokojącym trendzie na koncertach
Teraz aspekt ten zdecydował się skomentować Corey Taylor. Muzyk, który już za nieco ponad miesiąc, 15 września, wyda swój drugi solowy album, z okazji jego promocji udzielił wywiadu dla Loudwire. Corey jest zdania, że za cały ten trend odpowiedzialne są media społecznościowe. Artysta uważa, że doprowadziły one do tego, że odbiorcy nie postrzegają już artystów jako normalnych ludzi, stworzonych z krwi i kości, którzy mogą odczuwać ból, a kojarzą im się oni bardziej z mającymi związek ze światem wirtualnym awatarami. Muzyk nie kryje wzburzenia tym, że tak bardzo społeczeństwo oddala się od tego, co można określić jako normalne, ludzkie doświadczenie. Według niego, fani traktują artystów i artystki jak przedmioty i tak się z nimi obchodzą. Taylor nie ukrywa też, że jest zaniepokojony tym, że coś takiego w ogóle zaczęło mieć miejsce. Dla Coreya jest to oznaką tego, że ludzie powoli nie potrafią oddzielić dobra od zła, rzeczywistości od fikcji.
Och, to jest na swój sposób cholernie śmieszne. To jeden z problemów związanych z mediami społecznościowymi. Teraz artystów nie uważa się już za zwykłych ludzi. Nawet jeśli nigdy nimi nie byli, nadal byli postrzegani jako ktoś z krwi i kości. Ludzie mieli obsesję na punkcie tych osób, ale przynajmniej wiedzieli, że mają do czynienia z drugim człowiekiem. Teraz, z powodu poczucia bycia jeszcze bardziej oddalonym od ludzkiego doświadczenia, równie dobrze możesz być pieprzonym automatem z napojami gazowanymi lub budką telefoniczną. Jesteś przedmiotem i będziesz traktowany czy traktowana jako takie. Fakt, że ludzie nie mogą zrozumieć, jak bardzo niebezpieczne jest robienie takich rzeczy, jak całkowicie niegrzeczne jest traktowanie ludzi w ten sposób, jak całkowicie niewiarygodne jest myślenie, że jesteś tak wyjątkowy, że serial jest tylko o tobie i o nikim innym wokół ciebie… Poziom tego jest naprawdę obrzydliwy. Wszyscy chcą po prostu porozmawiać o tym, jak bardzo jest źle, ale nikt nie chce rozmawiać o tym, dlaczego. To dlatego, że nikt już nie patrzy na nikogo jak na człowieka. Nie patrzy już na artystę. Nie patrzy już na siebie w ten sposób. I dopóki nie przywrócimy do tego elementu ludzkiego, nie będzie granicy. O to właśnie chodzi. To zniszczenie granic. Teraz ludzie widzą, że można ich zlekceważyć i spotkają się z reakcją i będą mieli coś, o czym będą mogli znowu tweetować, to tylko jedna gigantyczna ssąca czarna dziura, która wygląda jak ogromny dupek, wysysający całość wszechświata. To głupie - mówi Corey Taylor.