Adrian Smith nie chciał maskotki Eddiego? Zaskakujący powód

i

Autor: Li lewei - Imaginechina/East News Adrian Smith o maskotce Iron Maiden

Adrian Smith nie chciał maskotki Eddiego? Zaskakujący powód

Zespół Iron Maiden to już prawdziwa legenda heavy metalu. Formacji od samego początku towarzyszy postać, która stała się niejako jej symbolem - mowa oczywiście o Eddiem. Maskotka pojawiła się już na okładce debiutu Ironów i motyw ten kontynuowany jest od lat. Okazuje się, że nie każdy członek zespołu był przekonany, co do Eddiego.

Każdy zespół ma swoje charakterystyczne logo, nie każdy jednak może się pochwalić własną maskotką! Jedną z najsłynniejszych formacji jest pod tym względem Iron Maiden. Już na samym początku kariery pojawił się pomysł, by grupie towarzyszyła postać, która będzie nie tylko umieszczana na okładkach płyt, ale też pojawiała się na koncertach, czy stanie się gadżetem. Ostatecznie wybór padł na grafikę, stworzoną przez Dereka Riggsa, a postać została nazwana "Eddie". Maskotka jest już prawdziwym symbolem Iron Maiden i pojawiła się, w różnych odsłonach, na okładkach wszystkich jej płyt. Najnowsza to oczywiście Eddie-samuraj z grafiki, zdobiącej płytę Senjutsu. 

Within Temptation o koncertowaniu z Iron Maiden

Adrian Smith nie chciał Eddiego?!

Okazuje się, że nie każdy członek zespołu był przekonany co do pomysłu maskotki. Pewne obiekcje miał chociażby Adrian Smith! Gitarzysta dołączył do składu w 1980 roku i po raz pierwszy zagrał na albumie Killers. W wywiadzie dla magazynu "Metal Hammer" Smith zdradził, że przez lata z dość dużym dystansem podchodził do tematu maskotki. Wszystko to dlatego, iż uważał, że ta... przyciąga zbyt dużą uwagę, a wręcz przyćmiewa sam zespół! Dopiero całkiem niedawno gitarzysta spojrzał na Eddiego nieco łaskawiej i obecnie jest zachwycony tym, jak maskotka prezentuje się na trasie "The Future Past Tour". 

Przez lata miałem mieszane uczucia co do Eddiego. Myślałem: "Czy to przyćmiewa zespół? To duża marionetka, czy to nie trochę wątpliwe?". Przez lata mieliśmy kilka naprawdę podejrzanych Eddiech, o których myślałem: "O mój Boże…". Dzięki nowemu programowi znaleźliśmy doskonałą równowagę. Ma nowoczesne krawędzie z ekranami, a Eddies wygląda naprawdę dobrze. Spacery wyglądają świetnie! Tradycyjny, kończący set "Wielki Eddie” wygląda potężnie - mówi Smith w wywiadzie.