Brandon Barton jest wykładowcą Mississippi State University oraz fanem rocka. Łącząc przyjemne z pożytecznym postanowił sprawdzić w praktyce tak zwaną "hipotezę AC\DC". We wstępie do pisuj swoich badań zaznacza, że wcale nie chodzi mu o potępienie gitarowego grania, tylko zwrócenie uwagi na to jak zanieczyszczenie dźwiękiem może wpływać na całe ekosystemy. Nasza cywilizacja zdecydowanie nie należy do najcichszych zatem ten z pozoru nikomu niepotrzebny eksperyment może pokazać coś bardzo ważnego.
Wśród źródeł hałasu, który może zagrażać przyrodzie są między innymi odwierty oceaniczne czy na przykład kopalnie. Opisano już jak wpływają na życie przyrody i zwierząt w morzach oraz na lądzie. Niestety wnioski nie są optymistyczne, co zresztą nie jest specjalnym zaskoczeniem, kiedy spojrzymy na infrastrukturę potrzebną do wydobywania surowców kopalnych.
W ramach swojego eksperymentu Barton zbadał wpływ dźwięków na samice biedronek azjatyckich z gatunku arlekin (Harmonia axyridis). W rolnictwie są bardzo istotne jako drapieżnik walczący ze szkodnikami. Jednym z ich przysmaków są mszyce. Puszczano im zarówno rocka jak i country oraz mieszankę odgłosów przemysłu i wielkiego miasta. Najlepiej wypadła muzyka country, a niestety przy wystawieniu na kilkunastogodzinne działanie składanki takich kapel jak AC/DC, Guns'n'Roses i Lynyrd Skynyrd apetyt na mszyce u biedronek bardzo wyraźnie spadł.
- Nasza praca empirycznie sprawdziła hipotezę AC/DC po raz pierwszy od jej sformułowania w 1980 roku – pisze Barton na łamach The Conversation – jako fani AC/DC i rocka musimy z żalem nie zgodzić się z twierdzeniem zespołu, że rock'n'roll nie jest dźwiękowym zanieczyszczeniem, przynajmniej dla samiczek biedronki. Oczywiście rock nie jest zagrożeniem dla ekosystemów, ale w związku z tym, że głośna muzyka jest podobna do innych czynników o dużym natężeniu głośności, na przykład bzyczenie dronów czy dudnienie skuterów śnieżnych, nasze wyniki dają obraz tego, że zanieczyszczenie dźwiękiem wpływa na cały ekosystem.
Polecany artykuł: