Maska od zawsze była czymś wyjątkowym. Zmieniała posiadacza, ukrywała jego tożsamość lub nadawała nową, przetwarzała zwykłego człowieka w coś więcej, pozwalała stać się półbogiem, herosem, demonem, duchem, praktycznie wszystkim. Trudno się dziwić, że ten rekwizyt z religijnych rytuałów przez teatr przeszedł do muzyki.
Jeden z prekursorów mrocznej teatralności w muzyce, Arthur Brown ma ponad 80 lat i dalej koncertuje oraz nagrywa płyty. Jego "Fire" nie starzeje się przez kolejne dekady, a płonący hełm i makijaż robią wrażenie na kolejnych pokoleniach. Jednak przez około 7 dekad historii rocka powstały składy, o których nie śniło się filozofom i jeśli myślicie, że Slipknot jest mocny, to poznaliście tylko czubek góry lodowej.