Rockoskop: Prześwietlamy dyskografię Acid Drinkers!
Na polskiej scenie rock-metalowej nie da się znaleźć drugiej tak wyrazistej grupy. Wiele jest takich, które mają własny styl, nagrywają świetne albumy, mają rzesze fanów i wpływ na innych. Jednak Acidzi nawet na takim tle się wyróżniają. Dlatego otwierając nowy cykl tekstów zapraszamy Was do podróży przez ich dyskografię.
Rockoskop: Prześwietlamy dyskografię Acid Drinkers!
Czym jest Rockoskop? To nasza redakcyjna maszynka do oceniania dokonań kapel. Będziemy z jego pomocą rozbierać na czynniki pierwsze płyty polskich i zagranicznych gitarowych (czasem i innych) kapel. Które albumy są udane, które można ominąć, których nie wolno przegapić, na jakie kawałki zwracać uwagę? O tym opowie Wam Rockoskop. Oto pierwsza część: przed Wami Acid Drinkers i ranking ich płyt - od naszym zdaniem najmniej udanych do najlepszych.
17. Rock Is Not Enough, 2004
Jedyny album, na którym wystąpił Tomek "Lipa" Lipnicki, znany przede wszystkim z Illusion i Lipali. Grupa dostarczyła tu, jak zawsze, sporo wściekłych riffów, jednak niestety niewiele zostaje ze słuchaczem na dłużej. Cały album zdaje się być "wyciśnięty" z muzyków, nagrany na siłę, "bo trzeba było iść dalej". Warto posłuchać, by przekonać się jak w grupie sprawdził się Lipa, jednak w dyskografii Kwasożłopów są lepsze pozycje.
16. Acidofilia, 2002
Druga płyta z Perłą na gitarze. Kontynuują tu poszukiwania z "High Proof Cosmic Milk", w połamanych rytmach widać wyraźne wpływy sceny nu metalowej i hardcore'owej. Fakt, że praktycznie nie sięgali po latach na koncertach po żaden kawałek z tego albumu pokazuje, że nie zestarzał się najlepiej. Obiektywnie nie jest źle, ale Acids potrafili znacznie więcej!
15. Le part du diable, 2012
Tu na drugiej gitarze usłyszymy Wojciecha „Jankiela” Moryto, który swoim stylem bardzo dobrze wpasował się w grupę, jednak na tle innych płyt ta po prostu jest kolejnym albumem i nie wyróżnia się specjalnie. Tekstowo panowie jednak poszli tu po bandzie. Mamy piosenki o seryjnym zabójcy Tedzie Bundy'm, oraz terroryście Andersu Braeviku. Warto wziąć na warsztat singlowy "Old Sparky" o krześle elektrycznym i straceniu Bundy'ego. Ma w sobie klasycznego ducha Acidów!
14. High Proof Cosmic Milk, 1998
Ostatni album z Robertem "Litzą" Friedrichem na gitarze. Słychać, że biły się tu dwa wilki: thrash metalowy z nu metalowym. Album przyniósł grupie stylistyczną woltę i dla wielu fanów był zaskoczeniem, szczególnie po bardzo dobrym "The State of Mind Report". Warto zwrócić uwagę na bardzo dobry cover "Proud Mary" z wplecionym "Roots" Sepultury, czadowe "Be my Godzilla", połamane "Human Bazooka" i tytułowy "High Proof Cosmic Milk". Album ten to znak czasów, gdy wiele kapel szło w podobną stronę. Jednak nie wszystkim to wychodziło na dobre.
13. Broken Head , 2000
Dość ciekawa i agresywna płyta, gdyby nie to, że Acid Drinkers przyzwyczajali nas wcześniej do znacznie lepszych nagrań, mogłaby być w tym zestawieniu wyżej. Mocny otwieracz w postaci „Superstitious Motherfucker” to tylko jeden z przykładów. W stosunku do "High Proof Cosmic Milk" jest znacznie lepiej, ale do szczytowej formy daleko.
12. 25 Cents For a Riff, 2014
Wkraczamy w trudną do oceny strefę, gdzie kolejność albumów ma mniejsze znaczenie - to po prostu kilka bardzo solidnych, dobrze wyprodukowanych i mocnych albumów, ale trudno jasno stwierdzić, który jest najlepszy. Zaczynamy od drugiej płyty z Jankielem, która okładką zapowiadała powrót do korzeni. Nie brakuje tu klimatów hard rockowych, melodyjnych, a czasem nawet stoner'owych, warto poświęcić jej uwagę. Dlaczego zatem ta płyta jest tak daleko od podium, skoro jest dobra? Bo Acids swego czasu bardzo wysoko zawiesili poprzeczkę.
11. Peep Show, 2016
Jest prędkość, jest moc. Album stylistycznie zbliżony do "State of Mind Report", zatem mocny, ciężki, wręcz siekany rytmicznie. Można odnieść wrażenie, że na starość Kwasożłopom ktoś wymienił baterie i znów kopią jak wściekły ogier.
10. Amazing Atomic Activity, 1999
Pierwszy album po odejściu Litzy, którego zastąpił Przemysław "Perła" Wejmann na gitarze. Niepewność i oczekiwania fanów były naprawdę wielkie. Zespół pokazał nowe oblicze, znacznie bardziej rock'n'rollowe, lżejsze i bardziej melodyjne. Jednak nie porzucił swojej metalowej tożsamości. Jest świeżo, bez powtarzania starych schematów, ale na szczęście to dalej Acid Drinkers. Zwróćcie uwagę na udany cover "Satisfaction", świetny „Cops Broke My Beer” (gdy go pisali w Polsce nie było jeszcze zakazu picia w miejscach publicznych i mandat z USA był dla nich czymś dziwacznym), czadowy „House Full Of Reptiles” i zaśpiewany przez Perłę "My Pick". Punkt zwrotny w historii grupy.
09. Fishdick Zwei, 2010
Coverowe albumy grupy to osobny rozdział. Nagrywali je ewidentnie dla przyjemności, by pokazać fanom na czym się sami chowali, albo biorąc na warsztat coś, co można pokazać w innym kontekście. Oba "Fishdicki" są bardzo ciekawe i pokazują rozpiętość inspiracji Kwasożłopów. Dzieli je 16 lat, co bardzo słychać w brzmieniu, ale warto ich posłuchać. Druga część zaczyna się świetnym "Ring of Fire" z cytatem z Metalliki, potem jest równie ciekawie. "Hit the read Jack" z akordami na basie porywa do tańca, a „Love Shack” grupy B-52's wgryza się i zostaje w głowie.
08. Fishdick, 1994
Pierwszy coverowy album grupy, bardzo ciekawy. Oprócz rzeczy, które tu nie dziwią, takich jak Motorhead czy Kiss są takie skarby jak świetny cover Slade i prześmieszna wódczana zabawa "N.I.B." Black Sabbath. Jest także premierowy bardzo dobry numer Acidów „Fuckin' The Tiger” oraz odrzucony z sesji Flapjack „Balada”. Zdecydowanie warto.
07. Are You a Rebel?, 1990
Kultowy debiut tak nisko? Mówiliśmy, że teraz będzie ciężko to ustawić, bo pozostałe płyty są naprawdę dobre. Znajdują się tutaj klasyki, takie jak "Barmy Army" oraz "I Fuck the Violence". Eksplozja szalonych, pijanych młodzieńców, którzy nie patrzą na konwencje i grają to, im wychodzi spod palców. A wychodzi coś świetnego. Szkoda, że w tamtych czasach płyta nie mogła być tak dobrze wyprodukowana, jak na to zasługuje. Warto posłuchać, by poznać korzenie grupy.
06. The State of Mind Report. 1996
Album, który można nazwać trochę weselszym "Infernal Connection". Grupa dalej grała w obniżonych strojach, w tekstach było znacznie mniej zabawnie niż na początku kariery, muzycy rozliczali się z rock'n'rollowego życia, jak choćby Litza ze swojej ratującej życie operacji w „Pump The Plastic Heart”.Nie przegapcie też „24 Radical Questions” oraz potężnego "Maximum Overload". Tak się gra metal!
05. Vile Vicious Vision, 1993
Niektórzy zarzucali tej płycie zbytnią przebojowość i "lekkość" jednak to właśnie tutaj znalazły się klasyki takie jak "Pizza Driver", „Zero” oraz „Murzyn Mariusz”. Znacznie bardziej uporządkowany i "piosenkowy" w porównaniu do poprzednich trzech absolutnie dzikich i nieokiełznanych płyt. Naszym zdaniem jednak nie wolno tego albumu przegapić, bo pokazuje grupę, która przechodzi z młodzieńczych poszukiwań do bardzo świadomego tworzenia materiału. To także ostatnia z płyt z charakterystycznym początkowym brzmieniem.
04. Strip Tease, 1992
Trzeci album, który pokazał, że Acid Drinkers nie są gośćmi z przypadku. Znów połączyli szalone riffy, opętańcze tempo z dowcipnymi, nierzadko obrazoburczymi tekstami. To jeden z niewielu zespołów, który nie ma żadnego problemu z tym, że dwóch gitarzystów gra solówkę w kawałku... jednocześnie. Po co się ograniczać? Oprócz zabawnego coveru „Seek and Destroy” z gościnnym udziałem Edyty Bartosiewicz znajduje się tu kultowy "Poplin Twist", doskonała wersja Monty Pythonowskiego „Always Look on the Bright Side of Life” pod tytułem "Menel Song", potężny otwierający "Strip Tease" oraz choćby bardzo ciekawy „Rats / Feeling Nasty” (i ten wtręt z "Jeziora Łabędziego" Czajkowskiego). Lektura obowiązkowa!
03. Dirty Money, Dirty Tricks, 1991
Druga płyta od początku pokazuje dowcipną stronę Kwasożłopów. W końcu otwiera ją numer z tym samym tytułem co ich debiut: "Are you a rebel?" Galopada riffów, szatkownica rytmiczna i gitarowe popisy Litzy i Popcorna w najlepszym wydaniu. Dowcipem też jest cover „Smoke on the Water”, gdzie robią sobie jaja z klasyków rocka oraz nas, grając celowo poza tonacją. Kawałek „Yahoo” będzie sample'owany przez Kazika na intrze płyty "Oddalenie". To wczesne Acid Drinkers w najlepszej formie.
02. Verses of Steel, 2008
Jedyna płyta z Aleksandrem "Olassem" Mendykiem na gitarze. Okrutnie ciężka i wściekła, brzmiąca jak buldożer, nie bierze jeńców. Po śmierci Olassa takie kawałek „We Died Before We Start To Live” nabrał dodatkowego charakteru. Album to przykład jak powinno się produkować metalowe granie. Kończący płytę „Blues Beatdown” buja przyjemnie i jest dokumentem epoki, gdzie tworzyła się polska fala stoner rocka. Ogromna szkoda, że los nie pozwolił Acid Drinkers na dalszą część "Verses of Steel".
01. Infernal Connection, 1994
Mroczny, piekielny, potężny album. Zupełnie inny niż cztery wesołe, którymi Acidzi wcześniej zdobywali scenę. Zmieniło się wszystko: nie ma już komiksowej okładki, w tekstach mrok, narkotyki, szaleństwo i przemoc. Jedynie okładka z kurczakiem w koszulce Venom pozwala mieć nadzieję, że chłopaki nie stracili dystansu. Muzycznie zmiana w stosunku do poprzedzającego "Vile Vicious Vision" jest ogromna. Gitary nastrojone o cztery półtony w dół, perkusja grająca mieszankę thrashu z cross-overem. Tematem albumu jest ostrzeżenie przed złem i słychać to bardzo wyraźnie. Zanurzamy się w mroczne błoto ludzkiego doświadczenia. Ta rewolucja miała związek ze stanem zdrowia Litzy, który przeszedł dwie ratujące życie operacje serca. Album z 1994 do dziś jest dla Acid