Polska szkoła grozy miała znacznie trudniejszy start niż w innych krajach. W takiej na przykład Rosji literatura romantyczna mogła spokojnie budować jej podstawy, w krajach anglojęzycznych, we Francji i w Niemczech także. Tymczasem Polacy, którzy w XIX wieku walczyli o swój kraj, język i kulturę, po prostu mieli inne rzeczy na głowie. Po okresie fascynacji ludowością i mrokiem nasi najwięksi romantycy zabrali się do tekstów narodowo-wyzwoleńczych, bo takie było w narodzie zapotrzebowanie. Późniejszy pozytywizm, młoda Polska i dwudziestolecie międzywojenne przyniosły, owszem kilka wspaniałych tekstów (polecamy Tadeusza Micińskiego oraz Stefana Grabińskiego), jednak wciąż nie wystarczyło to do stworzenia takiej tradycji jak w choćby w USA, wśród naśladowców Edgara Allana Poe i Howarda Phillipsa Lovecrafta.
Wśród współczesnych autorów i autorek nie brakuje dobrych horrorystek i horrorystów. Jednak niestety rynek boleśnie weryfikuje pozycję tego gatunku w sercach czytelniczek i czytelników. Dobrym przykładem jest decyzja Łukasza Orbitowskiego o zaprzestaniu pisania grozy, ponieważ po prostu nie mógł się z tego utrzymać. Na szczęście ten utalentowany pisarz odnalazł się doskonale w realistycznych opowieściach i obecnie może żyć z tego, co kocha.
Z filmami grozy w Polsce jest tak, że pojawiają się rzadko, ale za każdym razem wywołują sporo emocji. Ostatnio mamy ich trochę więcej, dzięki zaangażowaniu młodych twórców, wychowanych na popkulturze anglojęzycznej. Z pewnością na naszej liście nie ma wszystkich filmów, ale też to nie jest jej zadanie. Jedne polecamy, inne odradzamy. Poznajcie nasze propozycje!