Led Zeppelin - 5 ciekawostek o albumie "Led Zeppelin IV"
Led Zeppelin - 5 ciekawostek o albumie "Led Zeppelin IV"
Okładka
Okładka czwartej płyty Led Zeppelin znacznie różni się od poprzednich. Muzykom zależało na tym, by nie znajdowało się na niej nic charakterystycznego dla grupy - jej nazwa, czy logo wytwórni. W centrum okładki znalazła się XIX-wieczna fotografia, zakupiona przez Planta, która specjalnie na potrzeby sesji zdjęciowej została pokolorowana i przymocowana do ściany częściowo zburzonego budynku. Po ponad 50 latach odkryto, kogo przedstawia zdjęcie. Badacz uniwersytecki Brian Edwards ustalił, że widnieje na nim Lot Long - wdowiec, pochodzący z miasta Mere, na co dzień zajmujący się naprawą dachów. Fotografia zaś została wykonana przez nauczyciela fotografii Ernesta Howarda Farmera około 1892 roku.
Brak tytułu
Choć powszechnie album ten nazywa się Led Zeppelin IV, ze względu na fakt, że był to czwarty w kolejności krążek zespołu, to w rzeczywistości nie ma on żadnego tytułu. Skąd taka decyzja? Po latach w rozmowie z Bradem Tolińskim Jimmy Page zdradził, że była to swoista odpowiedź zespołu na słowa krytyków muzycznych, którzy twierdzili, że sukces grupy był napędzany przez szum wokół nich, a nie prawdziwy talent. Panowie chcieli więc, by nic nie zwracało uwagi, a przemówiła tylko muzyka.
Symbole
Na wewnętrznej stronie okładki albumu po raz pierwszy zespół umieścił cztery symbole, każdy reprezentował danego członka grupy. Jimmy'ego Page'a reprezentuje słynne "ZoSo", którego pochodzenia ten nigdy nie ujawnił, choć powszechnie uważa się, że pochodzi on z 1557 roku i oznacza Saturna. John Paul Jones wybrał, pochodzący z Book of Signs autorstwa Rudolfa Kocha, symbol znany jako Triquetra, przecinany przez okrąg. Ma on oznaczać osobę, która posiada pewność siebie i kompetencje. John Bonham poszedł śladem Jonesa, jednak postawił na Pierścienie boromejskie, które tu oznaczają triadę matki, ojca i dziecka. Robert Plant zaś zdecydował się na swój własny projekt, czyli pióro w okręgu, inspirowane znakiem mitycznej cywilizacji Mu. Symbole każdego z muzyków zaczęły się pojawiać na ich sprzęcie muzycznym na trasie promującej album.
Robert Plant był zakochany w Joni Mitchell?
Jedna z plotek głosi, że na początku lat 70. Robert Plant był nieszczęśliwie zakochany w Joni Mitchell, kanadyjskiej wokalistce, kompozytorce i autorce tekstów, wykonującej muzykę, określaną jako rockowy folk. Na wydanym w czerwcu 1971 roku albumie artystki, zatytułowanym Blue, znalazł się utwór California, trzy lata wcześniej zaś nagrała ona kompozycję I Had King. Mówi się, że utwór Going to California, mówi właśnie o niespełnionej miłości Planta do Joni, co sugeruje nie tylko tytuł, ale też wers "Find a queen without a king
They say she plays guitar and cries and sings, la-la-la-la".
"Stairway to Heaven" zawiera... satanistyczny przekaz?!
Jedną z najgłośniejszych plotek, mających związek z albumem jest ta mówiąca, że kultowa kompozycja Stairway to Heaven zawiera... satanistyczny przekaz! Wieści te rozpowszechniły się w latach 80., gdy szczyt przeżywało zjawisko, znane dziś pod nazwą "Satanic Panic". Opinia publiczna twierdziła, że utwór, puszczony od tyłu, zawiera wiadomość o przesłaniu satanistycznym. Sugerowano, że zastosowana technika tzw. backmaskingu pozwala usłyszeć słowa "Here's to my sweet Satan / The one whose little path would make me sad whose power is Satan, / He'll give you, he'll give you 666 / There was a little tool shed where he made us suffer, sad Satan". Zespół zignorował te oskarżenia, jednak po latach Plant stwierdził, że były one dla niego bardzo frustrujące, gdyż stworzył ten utwór z jak najlepszymi motywacjami.