Kazik Staszewski – 11 wyjątkowych kawałków, które nagrywał z innymi artystami

Nazwa tej kapeli była zmorą mediów, w końcu na antenie wulgaryzmów wymawiać nie wolno. Dlatego muzycy do komunikatów medialnych rozsyłali instrukcje by wymawiać to: "el dojpa", jakby z u zrobiono niemiecką literkę "ü". Sprytne! Natalia w Bruklinie ponoć nawiązywała do podróży Natalii Kukulskiej do USA. 

Gdy nagrywali razem ten duet na "Tatę 2" Villas była owszem gwiazdą o niekwestionowanej pozycji, ale jednak dość retro i jej twórczość raczej nie była bliska fanom Staszewskiego. Tymczasem z refrenu piosenki ojca Kazika zrobiła przejmujący popis swojego potężnego głosu. Czapki z głów!

Kazik na polskiej scenie był jednym z pionierów rapu. Jan natomiast był swego czasu popularnym prześmiewczym artystą z wytwórni SP Records, która wydaje obu wokalistów. Niedawno panowie nagrali wspólny, jak najbardziej poważny kawałek. Wyszło świetnie!

Metalowy zespół Satori zaprosił Kazika do piosenki o mocnym zabarwieniu politycznym. Nagrana w czasie walki z pandemią była wyrazem wsparcia dla służby zdrowia. 

Mocny głos w sprawie Ukrainy, a właściwie dwa głosy - Kazik wspólnie z Żadanem o tragedii na wschodnią granicą.

Kazik w delikatniejszej, poetyckiej odsłonie. Zdecydowanie dobrze się w tym czuje. 

Projekt muzyczny Piotra Wieteski, w którym na pierwszej płycie zaśpiewał Kazik. Potem wokalista się zmienił, a pierwsza płyta wciąż pozostaje najsilniejszą w dyskografii kapeli. 

Cały album "Zaraza" to tak naprawdę spotkanie dwóch osobowości muzycznych: Kazika Staszewskiego i Wojtka Jabłońskiego. Kazik dał swoje teksty i głos, a całą resztę dopisał Wojtek. Efekt? Jedna z najmocniejszych płyt czasów pandemii. 

Z okazji 25-lecia T.Love Kazik dołączył do nich na scenie i wykonał "Warszawę". Posłuchajcie efektu!

The Syntetic czyli Człowiek Widmo lub Miszcz Pavarotti, mistrz absurdalnych, improwizowanych historii, które zapewniły mu popularność w sieci. Kazik w absurdach czuje się doskonale, a że Miszcz współpracował swego czasu z El Dupą, daleko nie było. 

Ojciec i syn na jednej scenie. Sztafeta pokoleń? Raczej sojusz talentów!